„Chyba wolno mi kochać kogo chcę i jak chcę” – historia wojennej korespondencji Niny Rożańskiej i ppor. Jerzego Czarnockiego

Wiosną 2022 r. do Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych trafiła kolekcja dotycząca niezwykłej historii miłosnej. Listy, zdjęcia i dokumenty przekazała Ewa Żarczyńska – córka Janiny (Niny) z domu Rożańskiej i ppor. Jerzego Czarnockiego. Przed II wojną światową jej rodzice właściwie się nie znali. Raz doszło między nimi do krótkiego, nic nieznaczącego spotkania, które ledwo zapisało się w ich pamięci. Późnym latem 1939 r. Jerzy – jak około milion mężczyzn w Polsce – wyruszył na front i wziął udział w kampanii wrześniowej. Trafił do niemieckiej niewoli i został przewieziony  do Oflagu II C Woldenberg (Dobiegniew). Tam przebywał razem z ppor. Tadeuszem Rożańskim. Nie przypuszczał wówczas, że stanie się to pierwszym krokiem ku miłości trwającej do końca życia.

Bowiem to właśnie Tadeusz podsunął ppor. Czarnockiemu pomysł nawiązania kontaktu z jego siostrą Niną. W pierwszym liście z 13 czerwca 1941 r. Jerzy niemal tłumaczył się z tego czynu: Boska Ninon! […] Długo nosiłem się z zamiarem napisania do Pani i Tadeusz mnie namawiał, ale trudno było mi się na to zdobyć. Bo i po co? Przecież my się prawie nie znamy”. Nina jednak odpisała, a kontakt stał się regularny. W ich listownej relacji coraz częściej pojawiały się drobne żarty, im tylko znane skróty myślowe, a z czasem wyrazy wzajemnej troski i czułe zdrobnienia. Powoli stawało się jasne, że dla obu stron ta korespondencja nabiera coraz większego znaczenia. Obojgu też pozwalała lepiej znosić trudy codzienności – Jerzemu niewolę, a Ninie niepewność jutra w warunkach wojennej zawieruchy i okupacji.

W lipcu 1941 r. Nina pisała o swoich odczuciach: „[…] człowiek jest takie dziwne zwierzę, że musi mieć zawsze kogoś, komu się skarży lub dzieli myślami”. W tym samym liście zawarła propozycję przesłania Jerzemu paczki. Otrzymywanie żywności i podstawowych przedmiotów codziennego użytku, jak choćby ciepłych ubrań, było przecież bardzo pomocne w obozowych realiach. Reakcja Jerzego była jednoznaczna. Odpowiedział, że ta propozycja o mało nie „zdyskwalifikowała” Niny i ma już nigdy o tym nie wspominać. Wyraźnie dał więc do zrozumienia, że zależy mu wyłącznie na utrzymywaniu z dziewczyną kontaktu, a nie na doraźnych korzyściach materialnych. Miesiąc później pisał wprost: „Słodka Ninuś! Listy do Ciebie to moja pasja! Na każdy Twój następny list czekam z coraz to bardziej rosnącą niecierpliwością”. Jerzy przyznawał później, że bardzo brak mu towarzystwa kobiet. Wcale nie jednak w sensie erotycznym. Tęsknił natomiast za ciepłem, aurą, którą stwarza obecność kobiety. Podobnie zresztą deklarowało wielu byłych żołnierzy, zamkniętych w małych męskich światach obozów jenieckich.

Budowanie relacji między Niną a Jerzym było dość specyficzne. Z jednej strony, w treści listów dawało się zauważyć narastającą miesiącami zażyłość. Z drugiej zaś, widoczny był pewien dystans, ostrożne badanie intencji odbiorcy i poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, jaką wartość ma dla obojga ta znajomość. Jakby każda z osób obawiała się pozwolić sobie na pełne zaangażowanie, mając przecież na uwadze, że niezależnie od pięknych słów, wszystko opierało się tylko (i aż) na otrzymywanych cyklicznie listach, podlegających ponadto obozowej cenzurze. Uwagę zwraca więc pewna zmienność w tych „deklaracjach”.

Po pięciu miesiącach korespondowania, jeden z listów Nina rozpoczęła już wymownymi słowami: „George Kochanie”. Jerzy nie pozostawał dłużny pisząc: „W chwili obecnej jesteś jedyną dziewczyną, która w moim życiu coś znaczy. Śmiem przypuszczać, że i ja zajmuję podobne miejsce u Ciebie, w dużo mniejszym stopniu, ale jednak jest ten «George», który absorbuje myśli czyjeś w ciszy i samotności”. Wydaje się, że nawet dwa lata później nadal jednak nie był pewien, czy w powojennej rzeczywistości może liczyć na kontynuowanie tej relacji. W październiku 1943 r. dopytywał bowiem, czy w otoczeniu Niny nie ma kogoś, komu ton ich listów mógłby się nie spodobać. Jak stwierdził, gdyby okazało się, że nie, to wartość tych wiadomości byłaby zdecydowanie większa. Jeszcze w lutym 1944 r. zachowawczo pisał, że za pośrednictwem samych tylko listów trudno myśleć o powstaniu poważniejszego uczucia, aczkolwiek Nina należy już do osób bardzo mu bliskich.

W kolejnych tygodniach nie krył jednak swych intencji: „Przyznać należy, że zadanie moje jest bardzo utrudnione. Zdobywać na odległość i jakiemi środkami. Nawet te trudności nie odstraszą mnie od postawionego sobie celu t.z. zdobyć i samemu ulec!. […] Chyba wolno mi kochać kogo chcę i jak chcę”. Po takim wyznaniu, dziewczyna też mogła już odważniej pisać o swoich uczuciach: „[…] oto Mój George jest moim – takim bardzo moim, bo mówi, że kocha tą jasną dziewczynkę, z którą rozmawia poprzez te listy kochane – już lata. A ona? Ona – przyznaje się do tej słabości, o której piszesz i nie oblewa Cię zimną wodą – stałeś mi się drogim, okropnie bliskim i wiesz, że tęsknię za Tobą. […] W zasadzie – najpiękniejsze słowo padło między nami. Jurek czemu nie możemy sobie tego powiedzieć i być blisko”.

Należy zauważyć, że słowa te pojawiają się dopiero po prawie trzech latach korespondowania. Ciekawą rolę w rozwoju tej znajomości odegrał także Tadeusz. Pewnie niejako czuł się odpowiedzialny jako jej inicjator. W dwóch listach (z lipca 1942 i lipca 1944 r.) przestrzegał i prosił Ninę o rozwagę, by lekkomyślnie nie zawiodła uczuć jego kolegi. W pierwszym z listów pisał np.: […] lepiej zawsze trzymać swe uczucia na wodzy, zwłaszcza, że teraz w tych warunkach wasza znajomość jest […] zbyt mało bezpośrednia. Kiedyś, gdy się poznacie i stosunek Wasz nie ulegnie zmianie to bezwzględnie byłbym rad, gdybyście przypadli sobie do gustu, dziś jednak jako kochający Cię brat radzę Ci bądź ostrożna”. Po dwóch latach natomiast, dosadnie dodał już: „Pamiętaj, że istniejący stan rzeczy między Wami nakłada na Ciebie obowiązki i gdybyś go zawiodła nigdy by Ci tego nie darował ani on ani ja. Wiem, że to nie jest Twoja «pierwsza miłość», ale pamiętaj, że powinna być ostatnia”.

Jerzy mimo, że na odległość, podejmował zdecydowane działania. W maju 1944 r. zapytał Ninę czy zechciałaby zostać „towarzyszką jego życia”. Uważał, że kilka lat korespondowania było wystarczającą próbą dla siły ich przywiązania. O swoich emocjach zresztą obie strony mówiły już otwarcie i zdecydowanie. Nie kryli tego również wobec najbliższych. Jerzy zwyczajem tamtej epoki chciał uzyskać błogosławieństwo ze strony rodziców Niny. Oczywiście także listownie. Wiadomość z opisem swoich zamiarów względem wybranki wysłał do jej matki – Janiny. W liście z listopada 1944 r. wyraziła co prawda swoje obawy, czemu w przypadku korespondencyjnej miłości trudno się dziwić. Stwierdziła jednak: „Wy się (wcale), mało znacie, pisze Pan, że Pan ją poznał. Mam wrażenie, że Pan się myli, ludzie czasem żyją lata i siebie nie znają. W tym wypadku obydwoje popełniacie ryzyko, jeżeli uczucia Wasze są szczere, przy poznaniu się spotęgują się jeszcze, a jeżeli przy tem będzie pewna doza wyrozumienia i pobłażania – wszystko będzie dobrze”.

Znajomość z Niną zapewne pozwoliła Jerzemu łatwiej doczekać wyzwolenia. Dzięki niej żył w niewoli życiem zastępczym, wybiegając myślami i marzeniami poza druty obozu. Sam najlepiej scharakteryzował swoje odczucia: „Wiesz, że to straszliwa satysfakcja […] świadomość, że jest się kochanym. Że tam ktoś, czeka, myśli, tęskni […] To są rzeczy, dla których warto żyć. Tak Słodka Moja Ninon Tobie zawdzięczam, że wegetację zamieniłaś w życie [...]”. Jak pokazała przyszłość, nie był to jednak związek tylko na czas wojny. Oboje pozostali wierni swoim deklaracjom. Spotkali się, zostali małżeństwem i… może dopowiedzenie: żyli długo i szczęśliwie, wydawałoby się zbyt ckliwe i banalne. Tak jednak w tym przypadku było, w odróżnieniu od wielu relacji, które połączyły jeńców i korespondujące z nimi mateczki wojenne. Warto dodać, że ich losy – podobnie jak przedstawioną tu historię Niny i Jerzego – można poznać dzięki wystawie Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych pt. „Kocham, do zobaczenia…” (tu więcej o wystawie: https://www.cmjw.pl/aktualnosci/kocham-do-zobaczenia-zapraszamy-do-zwiedzania-nowej-wystawy-czasowej,2003.html)

Opis zbioru:

Kolekcja zawiera 87 listowników jenieckich i kart pocztowych, pisanych ręcznie ołówkiem. Zdecydowaną większość stanowi korespondencja pomiędzy Janiną (Niną) Rożańską a ppor. Jerzym Czarnockim. Całość zbioru zawiera 120 elementów. Do przekazanej kolekcji należą bowiem także zdjęcia – ukazujące przede wszystkim Jerzego, Ninę i jej brata – Tadeusza. Pochodzą z lat wojny, jak i okresu po jej zakończeniu, głównie z V Krajowego Zjazdu Woldenberczyków (1966 r.).

Nr inw.: CMJW I-5-6987/1 do CMJW I-5-6987/87; CMJW I-7-3637/1 do CMJW I-7-3638; CMJW, Fototeka, sygn. 6482–6500; CMJW, Materiały i Dokumenty, II Okręg Wojskowy, sygn. 94.

Oprac. Kamil Weber

wstecz