Jeniecka korespondencja uciekiniera-romantyka

W 2017 r. nasze muzeum nabyło od prywatnego kolekcjonera zestaw kilkudziesięciu listów i kartek pocztowych – korespondencję jeniecką ppor. Zygmunta Siekierskiego z niewoli niemieckiej w latach II wojny światowej, uzupełnioną kilkoma fotografiami. Ta wydaje się typowa korespondencja, mocno emocjonalna i taka, jakich wiele w zasobach naszego muzeum, jest jednak szczególna z uwagi na nadawcę, uczestnika spektakularnej ucieczki z oflagu.

Kim był zatem Zygmunt Siekierski? To polski żołnierz-kawalerzysta i konspirator. Choć urodził się 6 września 1909 r. w Rauxel k. Dortmundu w Nadrenii Północnej-Westfalii, to jego rodzina osiedliła się jednak w Wielkopolsce, gdzie Zygmunt ukończył gimnazjum w Gnieźnie. Zamieszkał w Nakle nad Notecią, gdzie pracował w tamtejszym Urzędzie Skarbowym, a następnie w cukrowni. Był aktywny społecznie, m.in. na polu sportowym i przysposobienia wojskowego. Jako ppor. rez. 7 Pułku Strzelców Konnych w latach 30. XX w. przydzielono do 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich (w Bydgoszczy) i zaproponowano mu utworzenie w Nakle plutonu „krakusów”. W sumie zorganizował trzy takie plutony, które przypisano jako kawalerię dywizyjną 15 Dywizji Piechoty. Pod koniec sierpnia 1939 r. został zmobilizowany i wziął udział w wojnie obronnej 1939 r. dowodząc plutonem ckm szwadronu wspomnianej kawalerii dywizyjnej. Jego szlak bojowy rozciągał się od Pomorza do Warszawy, a za okazane na polu walk męstwo dowódca obrony stolicy gen. bryg. Walerian Czuma nadał mu Krzyż Walecznych. Po upadku Warszawy trafił do niewoli niemieckiej, najpierw na krótko do Oflagu XI B Braunschweig, gdzie otrzymał nr jeniecki 1235/Oflag XI B, a następnie do Oflagu II C Woldenberg (Dobiegniew) na Pomorzu, największego obozu dla polskich oficerów.

Wróćmy jednak do zbioru tytułowej jenieckiej korespondencji – 13 kartek i 25 listów, wysłanych z obozów na urzędowych formularzach i poddanych niemieckiej cenzurze, które znajdują się w zbiorach muzeum. Pierwszy list nadał w listopadzie 1939 r., przebywając jeszcze w obozie w Brunszwiku, a ostatnią kartkę – 10 marca 1942 r., 10 dni przed ucieczką. Adresatką była sporo młodsza od niego Hanna Tetzlaw, pracująca w fabryce kabli w Będzinie na Śląsku. Treść pierwszych kartek i listów odwołuje się do sytuacji wcześniejszej, z Warszawy, gdyż tłumaczył trudności ze zdobyciem jej adresu, który znajdował się w skonfiskowanym przez władze mapniku i kreślił do „Hanki” następujące słowa: „nie zapomniałem tej chwili z W.[arszawy], kiedy Swoją szczerością i umiarem w doborze słów otuchy przykułaś mą uwagę do Siebie. Twa szczerość i zajęcie się mojem losem najdob.[itniej] świadcz.[ą] o Twoj.[em] dobrym pols.[skim] serduszku, niemniej te perełki (pamiętasz?), Han.[ko?] za trud poniesiony w odnal.[ezienie] mnie, mocno całuję rącz.[ki], a moje faut [faux] pas w bezpośr.[ednim] nazwaniu Pani po imieniu pr.[oszę] wybaczyć. Jest ono wyrazem mej szczerej życzliwości i sympatji. Proszę cz.[ęściej?/często?] pisać. Zygmunt”. Za tym listem szły następne, każdy przepełniony głębokimi emocjami. Czasem koledzy… pisali za niego, gdy z bliżej nieznanych powodów on nie mógł, przekazując Hannie np. podziękowania Zygmunta za jej „list pełen najdroższych myśli, odrywających go od tej okrutnej monotonii”, a czasem część listu pisał jeden z kolegów, a część Zygmunt. Kilkakrotnie pośredniczką w korespondencji była krewna jednego z kolegów, która mieszkała w Sosnowcu. Generalnie jednak Zygmunt korespondował z Hanną sam. Dziękował przy tym za paczkę, ale stanowczo prosił, by więcej mu nie przesyłała żywności, a nawet przesyłał jej pewne kwoty pieniędzy „wiedząc, jak ciężko tam [pod okupacją] dzisiaj każdemu”, przekonując także, że w obozie pieniądze nie mają dla niego takiej wartości (za pośrednictwem Hanki przekazywał także pieniądze wdowie po koledze). Uczucie dwojga młodych ludzi rozwijało się coraz mocniej, a Zygmunt obsypywał adresatkę, do której zwracał się już „Moja Kochana!/Najdroższa Moja!/Moja Najsłodsza Dziewczyno!/Moje Najdroższe Kochanie!”, licznymi poetycko ujętymi komplementami czy zapewnieniami o swoim oddaniu – „Najintensywniej jestem myślą z Tobą wieczorem [o] godz. 22-23ciej i codziennie ślę Tobie <<Dobranoc>>”. Przesłał jej także swe przedwojenne fotografie (które się zachowały), otrzymując w zamian zdjęcia z jej podobizną. W jego listach widać różne stadia rozwijającej się relacji, od początkowego flirtu i nut przyjaźni, poprzez wzniosłe zapewnienia o oddaniu, miłości, stałości swoich uczuć i poważnych zamiarach wobec niej, przez tęsknotę i udrękę czekania na kolejny list – po jakieś wzajemne drobne nieporozumienia dwójki zakochanych w sobie osób, wynikłych głównie z limitów korespondencji (np. zazdrości Hanny o pewną Bożenę, która przed wojną była narzeczoną Zygmunta, ale zmarła w 1935 r.). W jednym z listów znamiennie nadmienił: „lubię borykać się z twardem losem, to mi daje dużo zadowolenia – to hartuje moją cierpliwość i wytrwałość – mój charakter”.

Wkrótce miał okazję do zweryfikowania tych swoich słów. Zaangażowany był bowiem nie tylko w budowę jednego z podkopów, ale wziął udział w najsłynniejszej akcji ucieczki z Oflagu II C Woldenberg, która miała miejsce wczesnym rankiem 20 marca 1942 r. Oprócz niego uczestniczyli w niej: ppor. Jerzy Kleczkowski, ppor. Edward Madej, ppor. Kazimierz Nowosławski i por./kpt. Zdzisław Pacak-Kuźmirski, pomysłodawca tej brawurowej akcji. Plan polegał na wcieleniu się jeńców w grupę czterech chorych eskortowanych przez niemieckiego strażnika i wyjściu przez główną bramę obozu. Wierną atrapę karabinu Mauser zrobili chor. Mikołaj Garbacki i por. Witold Rytwiński. Materiałem były kawałki drewna, blachy z puszek po konserw, bagnetem – spreparowana linijka szkolna, a odpowiednie części atrapy pokryto politurą i pracowicie wcieranym grafitem z ołówków. Przygotowano także inne, niezbędne akcesoria – chlebak, ładownicę, pas z klamrą, przefarbowano płaszcz, czy zgromadzono niewielką kwotę niemieckich marek. Tym rzekomym strażnikiem był właśnie por. Siekierski, który jako urodzony k. Dortmundu świetnie władał językiem niemieckim i wyprowadzając wcześnie rano na oczach wartowników przez wewnętrzną i główną bramę obozu swoich kolegów, poganiał ich jeszcze i pokrzykiwał bezbłędną niemczyzną. Następnie uciekinierzy pociągami dotarli z licznymi przygodami do Warszawy, a refleks i opanowanie Siekierskiego kilkukrotnie zapobiegły ich dekonspiracji.

Cała piątka tak kreatywnych oficerów włączyła się następnie w działania zbrojne Polskiego Państwa Podziemnego w ramach Organizacji Specjalnych Akcji Bojowych „Osa-Kosa” Armii Krajowej. Niestety wojnę przeżył tylko pomysłodawca ucieczki, pozostali zginęli z rąk wroga. Podporucznik Siekierski ps. „Leszek” działał bowiem w ściśle tajnej komórce oddziału I Komendy Głównej AK „IKO”, do której zadań należało nawiązanie łączności ze skupiskami jeńców wojennych i przygotowanie ich do dalszej walki. Jako emisariusz „IKO” jeździł do Niemiec (m.in. do Berlina) i utrzymywał kontakty z organizacjami konspiracyjnymi w obozach jenieckich, zwłaszcza w stalagach dla żołnierzy szeregowych, i żołnierzy pracujących w oddziałach roboczych. Niestety, 23 września 1943 r. został zatrzymany przez Niemców w jednym lokali konspiracyjnych w Warszawie. Przewieziono do Inowrocławia, gdzie trafił w ręce katów z gestapo, ale ciężkie śledztwo nie złamało go – nie ujawnił żadnych informacji i nikogo nie zdradził.

Notabene, nie wiemy, czy po ucieczce udało mu się spotkać z ukochaną Hanną. Nie ziściły się natomiast zapewnienia, które zawarł w jednym swych jenieckich listów do niej: „Nie martw się tylko, za tę miarkę cierpień  przeżytych – nagroda nas nie minie”. Rozstrzelano go bowiem 2 listopada 1943 r. w Inowrocławiu. Miał zaledwie 34 lata. Jedyne nagrody otrzymał pośmiertnie. W 1967 r. za ucieczkę z obozu jenieckiego odznaczono go Krzyżem Złotym Orderu Virtuti Militari. Upamiętniono także jego postać w kościele parafialnym pw. św. Wawrzyńca w rodzinnym Nakle. Ponadto brawurową ucieczkę Siekierskiego i kolegów dwukrotnie zekranizowano, po raz pierwszy w 1979 r. w filmie „Tirolinka”, a następnie w adresowanym głównie dla młodszych widzów dokumencie pt. „Zdzisław Pacak-Kuźmiński” w ramach serii „Portrety wojenne”, który konsultowaliśmy pod względem historycznym. A w naszych zbiorach pozostała wspomniana korespondencja, ukazująca jego wrażliwą duszę romantyka oraz kilka przedwojennych zdjęć, które – wraz z posiadaną przez nas niemiecką listą transportową tzw. WASt-u z danymi personalnymi Siekierskiego – są materialnymi pamiątkami po słynnym uciekinierze-konspiratorze.

Opis zbioru:

Jeniecka korespondencja ppor. kaw. Zygmunta Siekierskiego i jego kolegów, adresowana do Hanny Tetzlaw z Będzina, wysłana z niemieckich oflagów XI B Braunschweig i II C Woldenberg w latach 1939–1942. Kolekcja liczy w sumie 38 sztuk korespondencji: 13 kartek pocztowych i 25 listów, pisanych ołówkiem na standardowych, poddanych cenzurze obozowej blankietach oraz 5 zdjęć przedwojennych i pustą pocztówkę, ukazującą ołtarz w Oflagu VII B Eichstätt.

Nr inw.: od CMJW-I-5-5507 do CMJW-I-5-5544 i od CMJW-I-7-2928 do CMJW-I-7-2929.

Oprac. Piotr Stanek

wstecz