Złapać oddech

Placówki i instytucje kultury w ostrych rygorach sanitarnych.

Tegoroczna opolska Noc Kultury składała się z trzydziestu wydarzeń kulturalnych w szesnastu miejscach Opola. Była to oczywiście Noc wyjątkowa, bo wciąż obowiązują w placówkach kultury i sztuki ostre rygory z powodu pandemii COVID-19. Dlatego propozycji i możliwości było mniej niż w ubiegłych latach. Wśród szesnastu instytucji kultury sześć oferowało spotkania tylko wirtualne. Większość - wersję mieszaną, czyli na miejscu i online.

- Najpierw był we mnie ogromny bunt przeciw kulturze wirtualnej w czasie pandemii. Potem była próba pogodzenia się. Nieudana zupełnie. Więc ogromnym oddechem jest dla mnie powrót. Online dla mnie po prostu się nie sprawdza. To, że mogę być dzisiaj w takiej bliskości obrazów, jest prawdziwym darem jeszcze nie popandemicznych, ale trochę bardziej otwartych czasów - mówi „Gościowi Opolskiemu” Justyna Oleksy z Muzeum Sztuki Współczesnej z Wrocławia, którą spotkałem w Galerii Cybisa Muzeum Śląska Opolskiego.

- Wydaje mi się, że głód sztuki jest. Ale pomieszany z obawą. Mam nadzieję, że wkrótce już będziemy mogli działać zupełnie swobodnie. Jeszcze nie doszliśmy do liczby zwiedzających sprzed pandemii. To wciąż są pierwsze próby. Do galerii naraz nie możemy wpuścić więcej niż 20 osób, dlatego nawet nie zabiegamy o wielką frekwencję, bo nie możemy wszystkich naraz obsłużyć - mówi dr Joanna Filipczyk, kierownik działu sztuki Muzeum Śląska Opolskiego. W ciągu kwadransa przez Galerię Muzeum Śląska Opolskiego, gdzie odbył się wernisaż wystawy malarstwa Aleksandry Jachtomy, przewinęło się kilkadziesiąt osób.

- Nauczyliśmy się tej rzeczywistości, choć nie chcę przez to powiedzieć, że ją akceptujemy. Początki były dosyć trudne: robiliśmy wszystko metodą prób i błędów. Teraz mamy coraz więcej działań, coraz lepiej przygotowanych, na odpowiednim poziomie. W internecie funkcjonujemy lepiej niż przed pandemią - mówi Danuta Łuczak, szefowa działu promocji MBP. Działanie niewirtualne, na miejscu, wciąż wiąże się z uciążliwościami. Np. na warsztaty florystyczne obowiązywały zapisy, liczba miejsc była ściśle ograniczona, a każdy uczestnik musiał wypełnić ankietę - na wszelki wypadek, gdyby okazało się konieczne zidentyfikowanie uczestników wydarzeń w bibliotece.

- Bardzo lubię nazywać sztukę "amatorską", bo jej źródłosłów jest we francuskim słowie „miłość”. Ci, co miłują sztukę, tworzą ją właśnie z miłością. Natomiast zawodowcy wykonują sztukę w najgorszych swoich dniach na 3 plus, ale im czasem brakuje tej miłości - mówił z właściwym sobie dystansem do życia i siebie Andrzej Sznejweis, prezes opolskiego Oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków podczas spotkania w Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych. Amatorów sztuki nie było w tegorocznej edycji Nocy Muzeów tak wielu, jak w poprzednich latach. Optymizmem mógł napawać fakt, że w opolskim rynku - w czasie pandemii - otwarta została nowa, autorska galeria Bonk Art Gallery. - Bardzo dobrze się tu czujemy. Ciekawość ludzi jest ogromna. I kupują. Wszystko zależy od tego, co się ludziom proponuje. Mamy tu artystów szkół katowickiej, krakowskiej, opolskich. To sztuka na bardzo wysokim poziomie i tego nasi klienci oczekują - mówi Beata Bonk, projektantka mody, która założyła tę galerię wspólnie z mężem, malarzem Romanem Szmelterem. Oboje są absolwentami opolskiego liceum plastycznego i wrócili do Opola po kilkudziesięciu latach życia na zachodzie Europy.


Źródło:
Gość Niedzielny (Gość Opolski), nr 27 (1369), 5 lipca 2020, str. V

wstecz