Zmarł Stanisław Krzyżaniak

12 listopada 2012 r. w Tychach zmarł pan Stanisław Krzyżaniak, były jeniec i podchorąży Wojska Polskiego, długoletni przyjaciel Muzeum.

Stanisław Krzyżaniak urodził się 29 grudnia 1919 r. w Poznaniu. Po zdaniu matury w 1939 r. ukończył Kurs Podchorążych Rezerwy 17. Dywizji Piechoty w Gnieźnie i otrzymał przydział do 68. Pułku Piechoty we Wrześni, w którym pełnił funkcję dowódcy plutonu. Gdy wybuchła II wojna światowa, otrzymał rozkaz eskortowania rodzin wojskowych w okolice Lwowa. 25 września w pobliżu Kobrynia dostał się do niewoli radzieckiej. Początkowo przebywał w więzieniach NKWD w Kobryniu i Brześciu nad Bugiem, a następnie trafił do obozu specjalnego w Starobielsku. Na mocy porozumienia między III Rzeszą a ZSRR o wymianie jeńców, w listopadzie 1939 r. został przekazany stronie niemieckiej. Do 1945 r. pozostawał w niewoli Wehrmachtu, przechodząc przez siedem obozów i podobozów. Jego życie w niewoli zdominowała przymusowa praca, szczególnie ciężka w Oberlangen, gdzie w trudnych warunkach klimatycznych osuszał bagna i uczestniczył w melioracji torfowisk, i bardzo duża aktywność w życiu kulturalno-oświatowym jeńców. Niewolę zakończył ucieczką w kwietniu 1945 r. ze Stalagu IV B Mühlberg w okolice miasta Grimma, gdzie stacjonowało wojsko amerykańskie.

Po zakończeniu wojny rozpoczął studia ekonomiczne w Getyndze. Przerwał je i wraz z poślubioną tam żoną w 1946 r. wrócił do Polski, gdzie najpierw kontynuował naukę, a następnie podjął pracę, cały czas aktywnie uczestnicząc w życiu społecznym. Pisał wiersze i wydał 13 tomików poezji oraz szczególnie dla nas cenne wspomnienia ... a losem naszym Polski los (Tychy 2000), w których opisał swoje wojenne dzieje. Współpracował z miejscami pamięci w Polsce i Niemczech, w tym z naszym Muzeum. Był członkiem Rady Muzeum przy Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu i Komitetu Redakcyjnego "Łambinowickiego Rocznika Muzealnego", bohaterem wystawy Portrety jeńców, uczestnikiem organizowanych przez nas spotkań i konferencji. Zawsze życzliwy i pomocny, z niezwykłą pogodą ducha, która zwracała uwagę wszystkich, zachęcał nas do kolejnych wysiłków i niezmiennie utwierdzał w sensie naszej niełatwej pracy. Teraz sprawdzimy, jak bardzo pilnymi uczniami byliśmy.

Rodzinie składamy wyrazy serdecznego współczucia.

wstecz