Ciąg dalszy kalendarium „Stalag 344 Lamsdorf — ku końcowi”

Zachęcamy do śledzenia, rozpoczętego kilka dni temu, kalendarium wydarzeń w Lamsdorf z początku 1945 r.*

22 stycznia 1945 r. –  rozpoczęła się piesza ewakuacja Stalagu 344 Lamsdorf. Około tysiąca osób z tzw. Britenlagru miało do pokonania dystans 240 km, średnio po 20 km dziennie (niektórzy jeńcy ukryli się w innych sektorach, by w Lamsdorf dotrwać do nadejścia Armii Czerwonej). Na drogę otrzymali po porcji obozowego chleba i po jednej paczce czerwonokrzyskiej.

Tak wspominał moment wymarszu Vern Richardson, Kanadyjczyk, jeniec Lamsdorf od 1943 r.: „W poniedziałek 22 stycznia jakiś oficer przyszedł o 9-tej rano. Dał rozkaz do bycia gotowym do wymarszu ewakuacyjnego w ciągu trzech godzin [...]. Byliśmy podekscytowani i niezbyt głodni. Moje serce płakało, kiedy pojawił się rozkaz ewakuacji. Słyszeliśmy teraz bliżej i bliżej grzmoty wielkich dział. Kiedy opuszczaliśmy obóz o 13.30 słyszeliśmy także dźwięk broni maszynowej. Rosjanie byli naprawdę blisko”.

24 stycznia 1945 r. – ewakuacja stalagu przybrała masowy charakter, obejmując zarówno jeńców tzw. Russenlager, jak i komendanturę obozu oraz bataliony strzelców krajowych. Od tego dnia do 26 stycznia zasadnicza część jeńców opuściła Stalag 344 Lamsdorf. Wymarsz dotyczył też jeńców z podległych obozowi oddziałów roboczych. Pośpiech ewakuacyjny sprawił jednak, że niektóre z nich – zwłaszcza te z powiatów południowo-zachodnich – nie zostały ewakuowane i pracowały nawet do wiosny 1945 r. Z kolei inne oddziały robocze, np. w okolicach Kluczborka, zostały wyzwolone przez Armię Czerwoną.

Marsz ewakuacyjny przebiegał w dramatycznych warunkach. Tak wspominał go Joseph Fusniak, podoficer RAF, jeniec Lamsdorf od 1942 r.: „Minąwszy bramę Stalagu, wyzywająco oznaczoną pokaźną nazistowską flagą obok wieży, zdałem sobie sprawę z chrzęszczącego pod stopami śniegu, kiedy mróz zaczął być już trzaskający i gdy temperatura spadła gdzieś między -10 a -20 stopni Celsjusza [...]. Brak żywności, światła czy zezwolenia na ogniska sprawiły, że po przejściu 18–25 mil w temperaturach poniżej zera, byłem wyczerpany fizycznie i psychicznie.”

* Szerzej na ten temat piszą Violetta Rezler-Wasielewska i Sebastian Mikulec w artykule Z Lamsdorf na Zachód. Jeńcy brytyjscy o marszu śmierci 1945 r. „Łambinowicki Rocznik Muzealny” 2015, t. 38, s. 95–124.

wstecz