O skomplikowanych losach jeńców w łambinowickim muzeum

Losy jeńców wojennych po zakończeniu II wojny światowej były przedmiotem spotkania, które odbyło się w środę w Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach. Wielu z nich osiedliło się w pobliżu miejsca swojej niewoli.

Spotkanie w Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach pt. "Tutaj zostaję. Polscy jeńcy wojenni na Śląsku" odbyło się w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa i jest częścią trwającego przez cały wrzesień upamiętnienie rocznicy wybuchu II wojny światowej.

"Tym razem spotkaliśmy się z mieszkańcami naszego województwa, by przypomnieć powojenne losy żołnierzy i więźniów cywilnych, którzy byli przetrzymywani w niemieckim stalagu Lamsdorf. Co ciekawe, wielu z nich po odzyskaniu wolności, za swoje nowe miejsce na ziemi wybrało Śląsk, choć przez lata wojenne było to miejsce ich izolacji i często przymusowej pracy" - powiedział dr Piotr Stanek z CMJW w Łambinowicach.

Według ustaleń historyków z łambinowickiego muzeum, po wyzwoleniu obozu zarówno wojskowi, jak cywilni więźniowie obozu często nie widzieli sensu powrotu w swoje rodzinne strony. Dotyczyło to zwłaszcza osób pochodzących ze wschodnich kresów II RP, zajętych przez ZSRR.

"Ci ludzie stanęli przed poważnym wyborem. Niektórzy podejmowali decyzję o wyjeździe do Związku Radzieckiego, by po krótkim czasie wrócić tu, na Śląsk. Inni chcieli rozpocząć życie od nowa. Tworzyły się nawet grupy byłych jeńców, którzy wspólnie szukali swojego nowego miejsca na ziemi. Wybierali Śląsk z różnych powodów. Dla jednych był to teren już w jakiś sposób rozpoznany, bo pracowali w okolicznych firmach i gospodarstwach, widzieli tu szansę na szybki awans społeczny i ekonomiczny, bo sporo miejsc pracy i gospodarstw było opuszczonych. Dla innych był to swoisty azyl przed tym, co mogło ich spotkać w ich miejscu urodzenia. Na wsiach osiedlali się praktycznie wyłącznie szeregowi i podoficerowie. Oficerowie wybierali miasta. Jako swój nowy dom wybrała Śląsk grupa kobiet - uczestniczek Powstania Warszawskiego" - opowiada Stanek.

Zgodnie z dokumentacją obozu, przetrzymywani w nim jeńcy z państw zachodnich szybko zostali ewakuowani do swoich ojczyzn przez misje wojskowe, choć zachowały się informacje o Włochu, który w 1945 roku uczestniczył z powodzeniem w zawodach organizowanych w Opolu. Rosjanie zostali wywiezieni przez swoje władze - często do obozów na terenie ZSRR. Ciekawostką jest historia grupy strażników obozowych, którzy po wojnie osiedlili się na Śląsku.

"Ci ludzie często mieli wystawiane dobre opinie o swoim zachowaniu przez byłych więźniów i pozytywnie przeszli procedurę weryfikacyjną. Na swój nowy dom wybrali okolice, które poznali w czasie swojej służby w czasie wojny. A już prawdziwą perełką jest informacja o dowódcy jednej z jednostek Armii Czerwonej, który zakochał się w mieszkance tych okolic. Tak mu na niej zależało, że potrafił skłonić swoje dowództwo, by jego oddział stacjonował blisko ukochanej. Podobno zabrał ją później ze sobą do Rosji, ale tego faktu nie udało się potwierdzić dokumentami" - powiedział naukowiec.

Jak zaznaczył naukowiec, byli więźniowie obozu Lamsdorf chcieli po wojnie podtrzymać nawiązane w niewoli więzi i byli gotowi do założenia własnej organizacji kombatanckiej, jednak ich starania zostały zablokowane przez władze komunistycznego ZBOWiD-u.


Źródło:
https://dzieje.pl/dziedzictwo-kulturowe/o-skomplikowanych-losach-jencow-w-lambinowickim-muzeum

wstecz